Najpierw tylko
deszcz. Potem pocałunek i odjeżdżający samochód.
Zacisnął mocniej powieki i przewrócił się na drugi bok. Po chwili tylko kłęby dymu unoszące się nad zapalonym pojazdem i sygnał syreny strażackiej gdzieś w oddali. Ulica pełna zniszczonych części samochodowych, a obok ona i jej piękne długie włosy skropione krwią. Widział to wyraźnie, zbyt wyraźnie.
Zacisnął mocniej powieki i przewrócił się na drugi bok. Po chwili tylko kłęby dymu unoszące się nad zapalonym pojazdem i sygnał syreny strażackiej gdzieś w oddali. Ulica pełna zniszczonych części samochodowych, a obok ona i jej piękne długie włosy skropione krwią. Widział to wyraźnie, zbyt wyraźnie.
Zerwał się
nagle z krzykiem z łóżka, cały oblany zimnym potem. Oczy miał
utkwione w ciemności tak, jakby widział coś niezwykłego i
przerażającego zarazem. Po chwili krople potu na jego twarzy
połączyły się innymi - jakby bardziej słonymi. Szybko otarł
twarz rękawem, po czym sięgnął po leżące na szafce obok
okulary. Gładkim ruchem dłoni zgarnął przylepione włosy do jego
czoła i delikatnie wsunął na nos swoje drugie oczy, dzięki którym
ciemność, w którą się tak mocno wpatrywał, stała się tylko
jeszcze bardziej nieprzenikalna. Zsunął nogi z łóżka i
posługując się jedynie dotykiem, wymacał leżące na podłodze
pantofle. Wkładając je na swoje stopy, zawahał się na chwilę. Po
chwili jednak wstał i spokojnym krokiem, ruszył w stronę drzwi,
które jakby same zachęcały go do odkrycia dalszej części
mieszkania, pomimo iż znał je bardzo dobrze, gdyż mieszał w nim
już bardzo długo. O wiele za długo.
Nogi powiodły
go do kuchni, gdzie spojrzawszy na zegarek dostrzegł godzinę
czwartą nad ranem. Postanowił więc nie kłaść się znów do
łóżka, tylko wlał wodę do czajnika, który po chwili wylądował
na palniku pieca. Usiadł na stojącym obok krześle i po raz kolejny
zaczął tępo wpatrywać się w wyłaniającą się za otwartymi
drzwiami ciemność salonu. Chciał dostrzec cokolwiek, co mogło
znajdować się w dużym pokoju, jednak i tym razem jego zmysł
wzroku zawiódł go w tak niedogodnych do patrzenia warunkach.
Z zamyślenia,
a w zasadzie umysłowego otępienia, wyrwał go świst gotującej się
wody w czajniku. Napełnił więc naszykowaną na blacie szklankę,
wypełnioną do prawie połowy swej wysokości jakimiś grankulkami.
Po raz kolejny usiadł na krześle, aczkolwiek tym razem wybrał to
stojące na drugim końcu pomieszczenia. Spojrzał przez okno, wziął
pierwszy łyk napoju i poczuł gorzkość. Nie sprawiało mu to
raczej przyjemności – pił bardziej z konieczności. Pił, bo
tylko to było w stanie go rozbudzić i wiedział, że tylko ta
gorzkość, którą czuł w ustach pozwalała oderwać mu się od
ziemi.
Drugi łyk i
zaczynają spływać wspomnienia. Ale tylko takie, które
jednocześnie dodawały mu skrzydeł i uśmiechu na twarzy, ale też
powodowały niesamowity ból. Przed oczyma stawały kolejne sceny z
jego życia – te radosne, jak i te pełne smutku i goryczy.
Trzeci łyk -
widzi ją. Widzi, jak siedzi na jego kolanach. Jej twarz taka
promienna i zawsze uśmiechnięta. Kiedy była ona, mieszkanie
pachniało zawsze świeżymi tulipanami, bo te kwiaty lubiła
najbardziej. A w chwili obecnej? Teraz nosem wyczuć można jedynie
unoszący się zapach smutku i żalu, którego w żadny sposób nie
można wywietrzyć otwartym na oścież oknem.
Łyk kolejny,
tym razem już czwarty i widać tylko ciemność. Maleńkie światełka
migocząc rozmaitymi kolorami tęczy, oświetlają salę balową.
Parkiet niemalże pusty, a oni tańczą przyklejeni ciałami do
siebie tak mocno, jakby tworzyli całość, jedność. Wpatrując się
sobie głęboko w oczy, nie widzą świata poza sobą. Wierzą, że
będzie tak idealnie już do końca świata, a może nawet dłużej.
Łyk piąty –
pada deszcz. Oboje stoją obok samochodu po środku osiedlowej
uliczki. Kiedy on pakuje walizki do samochodu, ona szuka kluczyków w
swojej torebce. Niedługo dziewczyna wyruszy w podróż do swojego
rodzinnego domu, by odwiedzić chorą ciotkę, która mieszka sama.
Jeszcze tylko pełen pasji pocałunek i samochód odjeżdża, a wraz
z nim cudowna miłość jaka ich łączyła. Oboje zdają sobie
sprawę z tego, że związek na odległość nie ma racji bytu, ale
on jednak cały czas wierzył, że jest to realne i niedługo
przeprowadzi się na drugi koniec kraju by tylko móc być obok niej.
Gdyby tylko wiedział co się niedługo stanie, to nigdy nie
pozwoliłby jej jechać tym samochodem.
Łyk szósty?
Nie, jednak nie ma kolejnego. Koniec wspomnień jak i koniec
magicznego napoju, dzięki któremu mógł on przenieść się w
świat wspomnień. Został tylko pusty kubek, jak i pustka w sercu. A
już polubił ten wyrazisty smak ciemnego napoju, gdyż gorzkość
stała się pewnego rodzaju słodyczą, którą tak bardzo
lubił.
Kawa się skończyła, a wraz z nią piękne lecz pełne goryczy wspomnienia.
Kawa się skończyła, a wraz z nią piękne lecz pełne goryczy wspomnienia.